tag:blogger.com,1999:blog-70046429764089804062024-03-07T22:49:47.272-08:00Stationary TravellerKarol W.http://www.blogger.com/profile/17261126956322511553noreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-7004642976408980406.post-25233562298283280332013-04-06T16:40:00.003-07:002013-04-09T19:42:49.559-07:00King Crimson – Red (1974)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="//img2.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">King Crimson – Red (1974)</span></div>
Lista utworów:<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><span style="mso-list: Ignore;">1.<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Red</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><span style="mso-list: Ignore;">2.<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Fallen Angel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><span style="mso-list: Ignore;">3.<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">One more Red Nightmare</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><span style="mso-list: Ignore;">4.<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Providence</span><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;"><span style="mso-list: Ignore;">5.<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Starless</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Choremu przed śmiercią podobno
robi się lepiej. Nie jestem pewien czy to prawda, nigdy bowiem – co zrozumiałe
– nie dane było mi tego doświadczyć na własnej skórze, a i jakoś szczęśliwie
śmierć do tej pory omija moich bliskich, ale gdyby metaforycznie przełożyć tę zasadę
na dorobek muzyczny grupy King Crimson, to z niemal stuprocentowym przekonaniem
można byłoby ją potwierdzić słuchając wydanego w 1974 roku albumu <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Red.</i> Był to bowiem ostatni krążek z
dorobku zespołu opublikowany przed siedmioletnią przerwą zarządzoną na życzenie
samego Karmazynowego Króla – Roberta Frippa – i muszę szczerze przyznać, że
jest dobry jak jasna cholera. Król na szczęście poszedł po rozum do głowy,
zmartwychwstał i, wezwawszy posiłki zza oceanu, wciąż tworzy, jednak <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Red</i> pozostanie dla mnie już na zawsze
końcowym tchnieniem King Crimson w jego najwybitniejszej inkarnacji. Wszystko,
co nastąpiło potem (szczególnie w porównaniu z genialnym debiutem oraz właśnie <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Red</i>) można byłoby złośliwie nazwać <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Prince </i>lub <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Duke</i>, ale już nie <i style="mso-bidi-font-style: normal;">King</i>
Crimson. Jednak co właściwie czyni ten album tak wyjątkowym i wybitnym na tle całego
dorobku grupy? Na to pytanie chyba sam nie znam właściwej odpowiedzi, jednak dusza,
uszy i umysł (śpiewając w jednym chórze) podpowiadają mi, że tak właśnie jest. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Album składa się z pięciu
utworów, spośród których tylko trzy mają tekst. Warstwa liryczna krążka nie
oscyluje raczej wokół żadnego tematu wiodącego, a przynajmniej trudno mi taki
motyw wyłowić (być może wynika to z faktu redukcji moich umiejętności interpretacji do absolutnego zera wraz z pierwszymi dźwiękami nieziemskiej gitary Frippa
i szalonej perkusji Bruforda). Pewne wskazówki mogłyby sugerować powiązanie z tematyką
biblijną (<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Fallen Angel</i>, „<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Starless and Bible Black</i>”), ale jest to
raczej ślepy zaułek, a każdego wyrobionego słuchacza album ten prędzej zachęci
do założenia kościoła Crimsonistów, niż do czytania Biblii. Jedyny tekst, z
którego interpretacją można mieć jako takie problemy to <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Starless </i>(właściwie trudno powiedzieć czy tekst oddaje stan głębokiej depresji, czy innej choroby, a może czegoś jeszcze zupełnie innego), reszta natomiast dość prosto mówi sama za siebie – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Fallen Angel</i> opowiada o śmierci młodego
chłopaka na nowojorskiej ulicy, relacjonowanej z perspektywy jego brata
(dosłownie) lub najbliższego przyjaciela (mniej dosłownie), a dzięki <i style="mso-bidi-font-style: normal;">One more Red Nightmare </i>dowiadujemy się o
koszmarze z pokładem samolotu, stewardessą i turbulencjami w roli głównej.
Pokuszę się w tym miejscu o stwierdzenie, że gdyby nawet i dwa ostatnie wymienione przeze mnie utwory
pozbawić tekstów, to sam album nie straciłby na tym zbyt wiele, jako że to nie
one odgrywają tu pierwszoplanową rolę. Gwiazdą wieczoru na <i style="mso-bidi-font-style: normal;">czerwonym</i> dywanie są dźwięki instrumentów karmazynowego trio.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Muzycznie rzecz biorąc, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Red</i> nie należy do płyt lekkich w
odbiorze. Do słuchania należy się zatem odpowiednio przygotować i najlepiej
zaopatrzyć w dobre słuchawki, które pozwolą na pełną izolację od świata
zewnętrznego. Obecność innych osób (szczególnie niebędących poddanymi Karmazynowego Króla) w czasie odsłuchu jest raczej niewskazana, podobnie ma się z większością przestrzeni publicznej. Zalecam więc domowe zacisze, wieczorną porę i samotność. Podróż, w którą wybieramy się wciskając przycisk PLAY na swoim
odtwarzaczu rozpoczyna dość „brudna” kompozycja tytułowa. W ciągu pierwszych
sześciu minut i siedemnastu sekund doświadczamy wszystkiego tego, co kojarzy
nam się z kolorem czerwonym – agresji, siły, dynamiki. Relatywnie ciężki bas,
gęsto grająca perkusja, szybkie tempo i motywy gitarowe, które nawet na
kilkanaście sekund nie pozwalają odpocząć uszom słuchaczy. Dostajemy porządny
wycisk, ale chcemy więcej – rodzi się w nas mały masochista. Wraz z
przeskoczeniem płyty na ścieżkę drugą napięcie na chwilę opada. Utwór <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Fallen Angel</i> zaczyna się od gitary
akustycznej i przyjemnej melodii, prowadzącej nas przez historię młodego
chłopaka, który ugodzony nożem dokonał swego żywota na zimnej ulicy Nowego
Jorku. Gitara akustyczna szybko znika, a w jej miejsce znów pojawiają się
agresywne, brudne riffy i sekcja dęta świetnie uzupełniająca klimat utworu. Upadamy
razem z aniołem i – co gorsza – nagle znajdujemy się w samym środku <i style="mso-bidi-font-style: normal;">czerwonego koszmaru</i>. Kolejny popis
ciężkiego, acz fantazyjnego grania z nieco banalnym tekstem. Tak mija nam
niemal dokładnie połowa płyty i dochodzimy do jej najmniej harmonijnego i
poukładanego (co wcale nie znaczy, że najgorszego) momentu, czyli kawałka <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Providence</i>. Tytuł pochodzi od miejsca
jego nagrania – miasta Providence w USA, gdzie zespół koncertował 30. czerwca
1974 roku. W całości improwizowany utwór o długości ponad ośmiu minut
niewątpliwie świadczy o wielkim kunszcie muzyków tworzących wtedy King Crimson
i w pewien sposób obrazuje nam - słuchaczom - ich nastawienie twórcze z tamtego okresu. To dość chaotyczne w swej formie, improwizowane "streszczenie" motywów muzycznych
jest o tyle potrzebne, że pozwala z czystym umysłem podejść do odsłuchania
ostatniego utworu zapisanego na płycie King Crimson przed zawieszeniem
działalności zespołu na całe siedem lat – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Starless.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jeśli spotkałbym kogoś, kto nigdy
w życiu nie słyszał nawet nazwy tej grupy i bardzo chciałbym, żeby zrozumiał
moją miłość do niego, to włączyłbym mu właśnie ten jeden utwór i poprosił o dwanaście
minut skupienia. Jestem pewien, że nie musiałbym dodawać ani słowa – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Starless</i> jest bowiem kwintesencją dokonań
twórczych Roberta Frippa i jego poddanych w okresie od 1969 do 1974 roku. W <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Starless </i>mamy niemal wszystko, czego
można spodziewać się po progresywnym graniu: nostalgię i melancholię, niepokój,
smutek, upadek i wzlot, słowem: wielki ładunek energii i emocji. Nie potrafię wyobrazić
sobie lepszego odejścia jakiegokolwiek artysty ze sceny, niż tak, jak utworem
tym próbowali uczynić to panowie z King Crimson. Czapki z głów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wrażenia po ucichnięciu
ostatniego dźwięku z płyty <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Red</i> określiłbym
jako słodko-gorzkie. Z jednej strony jest to z pewnością album wybitny i
niepowtarzalny, napawający słuchacza wachlarzem rozmaitych emocji z podziwem
dla twórców wybijającym się na czoło; z drugiej strony szkoda jednak, że Fripp
już nigdy z żadnym swoim nagraniem ani składem nie wrócił do formy, jaką
zaprezentował blisko czterdzieści lat temu. Tym większe brawa należą się jego
współpracownikom i jemu samemu, że atmosfera w rozpadającym się zespole pewnie
nie była najlepsza, a jednak stać ich było na wypuszczenie tak niezwykłego
krążka. Być może to właśnie świadomość zbliżającego się końca zmotywowała
muzyków do pozostawienia po sobie mocnego akcentu, w końcu choremu przed
śmiercią podobno robi się lepiej.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">And the smile signals
emptiness</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">For me</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Starless and Bible
Black</span></i></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Karol W.http://www.blogger.com/profile/17261126956322511553noreply@blogger.com3